Praska impreza
Prague Patchwork Meeting już się zakończył, ale pod wpływem świeżych emocji człowiek wspomina co mu się podobało, które materiały chciałby zakupić i snuje plany na kolejny rok:))) Pojechałam z koleżanką Basią, cały poranek wyliczałyśmy ilości tkaniny potrzebnej na quilt wypatrzony w gazecie, a po przejściu się po sklepach kupiłyśmy i tak coś innego.
Wśród wystawców była firma Juki z longarmem i jak zawsze się do niego przykleiłam:) Uwielbiam go po prostu. Po powrocie do domu założyłam skarbonke z przeznaczeniem na jego zakup, żeby w końcu mieć własny egzemplarz-za 50 lat:))))))
Oczywiście zakupy tkanin to nie wszystko na tej imprezie. Prace, które wystawiono były różnorodne i przyciągały uwagę. Podziwiając, wzychajac do pięknych dzieł chciałyśmy jak najszybciej same usiaść i szyć. Tak nas to wszystko natchneło:)
Pokażę kilka zdjęć prac, które przyciągnęły moją uwagę. Niestety nie sfotografowałam tabliczek z nazwiskami autorów prac:( Pamiętam tylko, że tygrys jest dziełem Polki.